wtorek, 24 listopada 2009

Bolączki i rozterki Donalda Tuska.

Co chodzi po głowie Donalda Tuska?

Na to pytanie stara sobie odpowiedzieć cała Polska.

Kiedy w czasie podsumowywania swoich 2 lat rządzenia, premier zapowiedział, pełną gotowość do zmiany Konstytucji RP, w Polsce zawrzało. W tej samej Polsce która budzi się raz na jakiś czas, aby leniwym okiem ekscytować się koncertem światowej gwiazdy muzyki pop, tudzież ziewnie nad kolejnymi występami naszych sportowców. Autentycznie premier dokonał rzeczy niebywałej, postawił na nogi społeczeństwo stroniące od polityki i polityków, i to za pomocą tematu politycznego. Brawo Panie premierze, wreszcie coś się Panu udało.

Oto Donaldowi Tuskowi marzy się system kanclerski. Władza wykonawcza w rękach premiera, Prezydent wybierany przez Zgromadzenie Narodowe, do tego Sejm i Senat odchudzone o kilkudziesięciu parlamentarzystów et voilà, powstanie silna Polska sygnowana podpisem premiera z Gdańska.

Zarówno w poniedziałkowych jak i dzisiejszych mediach wrze. Lawina krytyki i niezadowolenia spadła na premiera. Do pomysłu negatywnie odnieśli się zarówno dziennikarze, publicyści, politycy opozycji jak i najważniejsi w państwie - obywatele. Dzięki możliwością komentowania czy to w sondach, ankietach czy też internecie zmian zaproponowanych przez Pana Tuska, dali oni wyraz swojemu negatywnemu stanowisku względem tego pomysłu.

Premier Tusk, prowadził swoją kampanie prezydencką od pierwszego dnia na stanowisku szefa rządu. Takie jest moje zdanie i się ono nie zmienia. Przez te 2 lata w tym kraju nie zmieniło się nic, rządy Platformy Obywatelskiej są równie nieudolne i nieefektywne jak i rządy poprzedników. Do tego należy doliczyć dwie nowe afery o charakterze "kolesiowskim" i parę złotoustych obrońców rządu, klubu PO jak i samego Donalda - panów Niesiołowskiego i Palikota. Oto Polska Donalda Tuska. Premiera, który stara się prześlizgnąć przez swoją kadencje szefa rządu, aby zając wymarzone miejsce w pałacu prezydenckim.

Dlatego należy zastanowić się czemu Pan premier wyniósł na poziom debaty publicznej na rok przed wyborami prezydenckimi temat rządów kanclerskich?

Donald Tusk nie jest politykiem od wczoraj i wie jak należy kreować swój wizerunek. Wie również jak ciężko jest uzyskać przychylność opinii publicznej i utrzymać poparcie przez dłuższy czas. To wszystko przez 2 lata mu się udawało. Umiał lawirować między, sporami, ustawami i aferami w taki sposób, że obywatele nadal w większości go popierają. Czy taki polityk stawia wszystko na jedną kartę i woła o zmianę systemu politycznego?

Za deklaracją premiera musi stać coś więcej. Być może Donald Tusk kalkuluje sobie nową lepszą przyszłość dla siebie i swojej partii. Skoro tak dobrze współżyje mu się z obywatelami, różnego typu grupami interesu i z własną partią może warto zawalczyć o więcej. W wyborach prezydenckich Platforma wystawi Bronisława Komorowskiego, ma spore szanse na wygraną, wobec kryzysu głównych konkurentów do urzędu: Olechowski, Cimoszewicz, Kaczyński. Donald Tusk zajmie się negocjowaniem zmian w Konstytucji z SLD i nim się obejrzymy wprowadzi swoje propozycje zmian. Dzięki czemu nieskrępowany urzędem prezydenta, będzie mógł spokojnie delektować się pełnią władzy jako premier RP. A kto wie, jak wszystko dobrze pójdzie i znowu PO przeprowadzi kampanie wyborczą na zasadach, albo my albo "powrót Kaczorów" , to może i drugą kadencje wygrać się uda.


Panie premierze, że Konstytucja RP jest zła, to uczą na pierwszym roku prawa, ale nie oto chodzi aby zmieniać ją pod własne ego, ale dla dobra współobywateli.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz