poniedziałek, 30 listopada 2009

Hipokryci !!!

Zacznijmy od tego, że nie czuję się w żaden sposób zaskoczony, mało tego, linię postepowania Gazety Wyborczej przewidziałem już wcześniej.

GW swego czasu "zaimponowała" wszystkim "wyzwolonym środowiskom" akcją koszulkową, polegającą na umieszczaniu na nich różnych tekstów, z których większość była poniżej pewnego poziomu. Sztandarowym przykładem tego był tiszert "Nie płakałem po Papieżu". Ciekawe jak publicyści* GW zareagowaliby na koszulki "Nie płakałem po Wejchercie"? Wychodzę z jakiegoś dziwnego przekonania, że hipokryzja w środowisku GW jest tak duża, że piana na ustach przesłoniłaby pamięć o własnych działaniach.


http://bartlomiejkulinski.blogspot.com/2009/11/nigdy-wiecej-nigdy-wiecej.html


A jeszcze w sobote śmiałem się z tego co w poniedziałek może nam zaproponować propaganda Gazetki.

Do podobnych dramatycznych wydarzeń doszło w Bełchatowie, gdzie kibole Legii po raz kolejny naubliżali firmie która wyciągnęła ich klub z długów, zagwarantowała nowy stadion oraz ośmieliła się podjąć walkę z bandytami. Nie dość tego, że jak co mecz dostała się właścicielom Legii, kibole na cel wzięli sobie również wspaniałą akcję "Gazety Wyborczej" z przed kilku lat, która w sposób kulturalny i bezpośredni krzewiła w Polakach poszanowanie dla odmiennych poglądów i zachowań. Niestety w dniu dzisiejszym w szczeniacki sposób, została ona zhańbiona przez grupkę bandytów, którzy wywiesili na ogrodzeniu stadionu transparent z napisem "Transparent dla wolności". W tym miejscu należy przypomnieć, że akcja "Gazety Wyborczej" nosiła tytuł "Tiszert dla wolności". Kibole po raz kolejny okazali brak poszanowania dla zmarłych, atakując śp. Jana Wejcherta kolejnym transparentem o treści "Nie płakałem po Wejchercie". Po mimo, że żaden z tych napisów nie był związany z meczem ani klubem, wisiały one spokojnie na ogrodzeniu bez jakiegokolwiek zainteresowanie ze strony służb czy organizatorów. Pokazuje to w jak dużym stopniu nadal bandyci z trybun wpływają na otoczenie. Powiedzmy im głośne NIE. Miejmy odwagę się im przeciwstawić ... "


http://bartlomiejkulinski.blogspot.com/2009/11/ku-przestrodze-poniedziakowa-gazetka.html


Gazeta Wyborcza mnie nie zawiodła i po raz kolejny stanęła do walki z kibicami. Nawet nazwiska redaktorów odpowiedzialnych za prowadzenie krucjaty przeciwko środowisku kibiców nie szokuje. Martwi natomiast fakt, ża panowie Błoński i Szadkowski do dziś nie poszerzyli swoim choryzontów oraz zasobu słów i nadal uparcie powtarzają w kółko jedno magiczne słowo - kibol.

"Kibol z prawa sobie kpi, klub jest głuchy, policja nic nie wie. Kibole Legii wywiesili w Bełchatowie transparenty: "Nie płakałem po Wejchercie" i "Jebać ITI"."

O ile drugi transparent faktycznie był dosadny i obraźliwy, to dużo ciekawsze jest oburzenie tym pierwszym. Przecież to sama "święta krowa" Gazeta W. propagowała kilka lat temu akcję pod tytułem "Tiszerty dla wolności". W ramach tej akcji w Gazetce ukazywała się stojące na niezwykle wysokim poziomie i zarazem szalenie lotne hasła na koszulkach, propagowane przez równie ambitnych ludzi. Dla przykładu bo może Państwo już nie pamiętają były tam takie rodzynki jak "Mam 2 tatusiów", "Mam 2 mamucie" , a firmowały to swoją twarzą takie osoby jak między innymi Kuba Wojewódzki czy Anna Mucha. Wśród propozycji GW była również taka:

Więc wedle retoryków GW wolno nie płakać po Janie Pawle II ale już obwieszczać światu, że się nie płakało po Wejchercie to obraza i przejaw bandytyzmu? Poziom hipokryzji jest tak wysoki, że aż się przelewa bokami. Panowie uszczelnijcie burty w redaktorskiej łódce bo zatoniecie!

Dalej Gazeta oburza się nad faktem, że kibice z Warszawy w ogóle przybyli do Bełchatowa.

"Kibole Legii weszli na stadion, bo PGE GKS złamał prawo oraz regulaminy bezpieczeństwa Ekstraklasy i PZPN. - Dostaliśmy od Bełchatowa 400 biletów i nie sprzedaliśmy żadnego - mówi Jarosław Ostrowski z zarządu Legii. Tylko w ten sposób, przedstawiając dowód tożsamości, zorganizowana grupa kibiców Legii mogła dostać się na ten mecz."

Doprawdy, obaj panowie chyba mają drugie źródło dochodu, pierwszym jest pensja od Agory, drugim prowizje od koncernu ITI za robienie złego pijaru kibicom z Warszawy. Szanowni redaktorzy nawet nie zechcieli zapewne sprawdzić jak wielkim zainteresowaniem wśród kibiców cieszą się bilety oferowane przez klub KP Legia. To podpowiem ZNIKOMYM. Liczba sprzedawanych w ten sposób wejściówek oscyluje wokół ... pojedynczych egzemplarzy! Dlatego nie dziwię się że gospodarze chcąc zarobić i mieć pewność, że stadion będzie pełen, wolą oddać bilety w ręce samych kibiców Legii, którzy sprzedadzą je między sobą. A najlepszą puentą tego czy kibice z Warszawy powinni być na stadionie czy nie, niech będzie wypowiedź po meczu trenera GKS Bełchatów pana Rafała Ulatkowskiego "Dzisiejszy mecz z dopingiem dwóch stron potwierdził, że to jest to, czym powinna być w Polsce piłka. Mało jest takich meczów. To dla naszych kibiców i piłkarzy wielkie święto."Tak oto pan trener raczej w sposób nieświadomy opowiedział się po złej stronie barykady. Bowiem wypowiedział słowa które godzą w propagandę firmowaną znakami Gazety Wyborczej i TVN ,a mającą za cel sprawienie, aby stadiony w Polsce przypominały kino. Kino utrzymane w wolnościowej tęczowej kolorystyce najlepiej. Niestety w kinie nie ma tylu emocji co na meczu piłkarskim, więc nigdy ani panu Michnikowi, ani panu Walterowi się to po prostu nie uda. Nie tędy droga aby sprawić żeby na stadionach było bezpieczniej i bardziej miło. Im szybciej to do państwa dotrze, tym lepiej.

Całość wypocin z GW dla zainteresowanych: www.sport.pl/sport/1,65025,7310873,Skandal_w_Belchatowie_na_meczu_GKS___Legia.html

sobota, 28 listopada 2009

Ku przestrodze. Poniedziałkowa Gazetka nadchodzi.

Dziś miało być o zgoła czym innym, ale pomyślałem że takiej szansy jaka się nadarza może już nie być, więc podejmę wyzwanie. Postaram się przedstawić Państwu, poniedziałkowe dzieło dziennikarzy rodem z Gazetki Wybiórczej. Niewątpliwie staną oni po raz kolejny do walki z tym co się dzieje na polskich stadionach piłkarskich i z pełną determinacją przedstawią wstrząsające relacje z meczów 15 kolejki ekstraklasy. Ja postanowiłem, że też podejmę takie wyzwanie.

Z racji tego, że mecze nadal trwają, a część odbędzie się dopiero jutro, mój wysiłek może być niepełny i panowie z Gazety Wyborczej mogą mieć większe pole manewru, ale ja postaram się posłużyć tym co mam.

"W piątkowy wieczór doszło do wstrząsających wydarzeń na stadionie w Lubinie. Grupa faszystów z Poznania sterroryzowała 20 tysięcy kibiców na nowym obiekcie miejscowego Zagłębia. Przez kilka minut ponad głowami kibiców z Wielkopolski powiewała tak zwana sektorówka z namalowaną na niej podobizną Romana Dmowskiego. Mimo że cała sytuacja miała miejsce w trakcie meczu, nikt nie podjął się próby usunięcia jej z sektora. Ten obrazek po raz kolejny pokazuje jak bierne jest nasze państwo wobec ataków kiboli. Tu o głos poprosiliśmy eksperta ze stowarzyszenia "Nigdy Więcej" ...


Do podobnych dramatycznych wydarzeń doszło w Bełchatowie, gdzie kibole Legii po raz kolejny naubliżali firmie która wyciągnęła ich klub z długów, zagwarantowała nowy stadion oraz ośmieliła się podjąć walkę z bandytami. Nie dość tego, że jak co mecz dostała się właścicielom Legii, kibole na cel wzięli sobie również wspaniałą akcję "Gazety Wyborczej" z przed kilku lat, która w sposób kulturalny i bezpośredni krzewiła w Polakach poszanowanie dla odmiennych poglądów i zachowań. Niestety w dniu dzisiejszym w szczeniacki sposób, została ona zhańbiona przez grupkę bandytów, którzy wywiesili na ogrodzeniu stadionu transparent z napisem "Transparent dla wolności". W tym miejscu należy przypomnieć, że akcja "Gazety Wyborczej" nosiła tytuł "Tiszert dla wolności". Kibole po raz kolejny okazali brak poszanowania dla zmarłych, atakując śp. Jana Wejcherta kolejnym transparentem o treści "Nie płakałem po Wejchercie". Po mimo, że żaden z tych napisów nie był związany z meczem ani klubem, wisiały one spokojnie na ogrodzeniu bez jakiegokolwiek zainteresowanie ze strony służb czy organizatorów. Pokazuje to w jak dużym stopniu nadal bandyci z trybun wpływają na otoczenie. Powiedzmy im głośne NIE. Miejmy odwagę się im przeciwstawić ... "
itd. itp.



Oczywiście to tylko luźny przykład i to ujęty raczej w formie humoreski, niemniej uczulam szanownych czytelników, którzy zechcieli dobrnąć aż do tego miejsca, aby w ciągu najbliższych kilku dni byli czujni, bo jeśli nawet nie w samej Gazetce, to na którymś z blogów sygnowanych logiem Agory, problematyka zachowania kiboli na pewno się pojawi i kto wie czy nie w takiej formie.

Ze swojej strony pragnę jedynie zastrzec, że jeżeli ze strony GW pojawi się stosowna publikacja, postaram się ją skonfrontować z faktami. A zainteresowanych odsyłam do wcześniejszych publikacji.

kulinski.salon24.pl/136714,nigdy-wiecej-nigdy-wiecej

kulinski.salon24.pl/96745,prowokacja-w-majestacie-bezprawia

wtorek, 24 listopada 2009

Bolączki i rozterki Donalda Tuska.

Co chodzi po głowie Donalda Tuska?

Na to pytanie stara sobie odpowiedzieć cała Polska.

Kiedy w czasie podsumowywania swoich 2 lat rządzenia, premier zapowiedział, pełną gotowość do zmiany Konstytucji RP, w Polsce zawrzało. W tej samej Polsce która budzi się raz na jakiś czas, aby leniwym okiem ekscytować się koncertem światowej gwiazdy muzyki pop, tudzież ziewnie nad kolejnymi występami naszych sportowców. Autentycznie premier dokonał rzeczy niebywałej, postawił na nogi społeczeństwo stroniące od polityki i polityków, i to za pomocą tematu politycznego. Brawo Panie premierze, wreszcie coś się Panu udało.

Oto Donaldowi Tuskowi marzy się system kanclerski. Władza wykonawcza w rękach premiera, Prezydent wybierany przez Zgromadzenie Narodowe, do tego Sejm i Senat odchudzone o kilkudziesięciu parlamentarzystów et voilà, powstanie silna Polska sygnowana podpisem premiera z Gdańska.

Zarówno w poniedziałkowych jak i dzisiejszych mediach wrze. Lawina krytyki i niezadowolenia spadła na premiera. Do pomysłu negatywnie odnieśli się zarówno dziennikarze, publicyści, politycy opozycji jak i najważniejsi w państwie - obywatele. Dzięki możliwością komentowania czy to w sondach, ankietach czy też internecie zmian zaproponowanych przez Pana Tuska, dali oni wyraz swojemu negatywnemu stanowisku względem tego pomysłu.

Premier Tusk, prowadził swoją kampanie prezydencką od pierwszego dnia na stanowisku szefa rządu. Takie jest moje zdanie i się ono nie zmienia. Przez te 2 lata w tym kraju nie zmieniło się nic, rządy Platformy Obywatelskiej są równie nieudolne i nieefektywne jak i rządy poprzedników. Do tego należy doliczyć dwie nowe afery o charakterze "kolesiowskim" i parę złotoustych obrońców rządu, klubu PO jak i samego Donalda - panów Niesiołowskiego i Palikota. Oto Polska Donalda Tuska. Premiera, który stara się prześlizgnąć przez swoją kadencje szefa rządu, aby zając wymarzone miejsce w pałacu prezydenckim.

Dlatego należy zastanowić się czemu Pan premier wyniósł na poziom debaty publicznej na rok przed wyborami prezydenckimi temat rządów kanclerskich?

Donald Tusk nie jest politykiem od wczoraj i wie jak należy kreować swój wizerunek. Wie również jak ciężko jest uzyskać przychylność opinii publicznej i utrzymać poparcie przez dłuższy czas. To wszystko przez 2 lata mu się udawało. Umiał lawirować między, sporami, ustawami i aferami w taki sposób, że obywatele nadal w większości go popierają. Czy taki polityk stawia wszystko na jedną kartę i woła o zmianę systemu politycznego?

Za deklaracją premiera musi stać coś więcej. Być może Donald Tusk kalkuluje sobie nową lepszą przyszłość dla siebie i swojej partii. Skoro tak dobrze współżyje mu się z obywatelami, różnego typu grupami interesu i z własną partią może warto zawalczyć o więcej. W wyborach prezydenckich Platforma wystawi Bronisława Komorowskiego, ma spore szanse na wygraną, wobec kryzysu głównych konkurentów do urzędu: Olechowski, Cimoszewicz, Kaczyński. Donald Tusk zajmie się negocjowaniem zmian w Konstytucji z SLD i nim się obejrzymy wprowadzi swoje propozycje zmian. Dzięki czemu nieskrępowany urzędem prezydenta, będzie mógł spokojnie delektować się pełnią władzy jako premier RP. A kto wie, jak wszystko dobrze pójdzie i znowu PO przeprowadzi kampanie wyborczą na zasadach, albo my albo "powrót Kaczorów" , to może i drugą kadencje wygrać się uda.


Panie premierze, że Konstytucja RP jest zła, to uczą na pierwszym roku prawa, ale nie oto chodzi aby zmieniać ją pod własne ego, ale dla dobra współobywateli.

środa, 18 listopada 2009

Narodowcy, dokąd maszerujecie?

Od tygodnia w mediach słychać płacze i lamenty Gazetki Wyborczej. Rozpacza ona nad wydarzeniami z przed tygodnia, w których legalny marsz organizacji narodowych z całej Polski, przeszedł ulicami Warszawy. Data 11 listopada sprzyja organizacji tego typu "uroczystości", więc temu że narodowcy chcieli sie pokazać, nie ma się co dziwić. Poza tym nie był to pierwszy marsz organizowany przez organizacje radykalnie narodowe w dniu rocznicy odzyskania niepodległości. Z tego co pamiętam odbywał się on w ubiegłym roku i chyba dwa lata temu, co było wcześniej, nie pamiętam. Należy w tym miejscu podkreślić, że marsz ten przeważnie przebiega podobnie, narodowcy w asyście policji, od kiedy marsz jest legalny, idą ulicami stolicy pod pomnik Romana Dmowskiego i składają tam wieńce.

Ten marsz co roku ma wydźwięk dwojaki.

Po pierwsze jest drzazgą w oku środowiska Gazety Wyborczej, która nie może zdzierżyć wszystkiego co narodowe. Dlatego, prawie przez cały tydzień, raczeni byliśmy przez sztandarowy produkt Agory licznymi publikacjami, co "środowisko" myśli o tym marszu. Dostało się wszystkim. Począwszy od prezydent miasta stołecznego Warszawy za zezwolenie na marsz. Przez policję która zamiast bronić lewaków atakujących maszerujące szeregi NOPu, ONRu itp. ośmieliła się antyfaszystów aresztować. Oczywiście dostało się też samym narodowcom - jak oni śmieli wyjść na ulicę.

Z tego co wiem, Polska jest mimo wszystko demokratycznym państwem prawa. Skoro tak to każdy ma prawo demonstrować, zarówno prawica jak i lewica. czego najlepszym pszykładem niech będą chociażby kolorowe coroczne parady, wobec których stosunek Gazety Wyborczej jest zgoła inny. Więc jeśli decyzje prawne były pozytywne to gazetce nic do tego. Jeśli na marszu były wznoszone okrzyki łamiące polskie prawo, to było tam tyle policji, że wyłapanie i postawienie przed sądem osób odpowiedzialnych za łamanie prawa nie powinno stanowić kłopotu. Dlatego życzę środowisku Gazetki spokojnie popatrzeć w przyszłość i przyzwyczajć się do świadomości, że żyjemy w takim państwie w którym manifestować mogą zarówno zwolennicy linii Gazety jak i jej gorący przeciwnicy. A najlepszym przykładem niech tu będą wydarzenia z Krakowa, związane z nadawaniem tytułu doktora honoris causa Panu A.M.

Drugą sprawą jest odbiór środowiska narodowego przez społeczeństwo. Jestem przekonany, że każde państwo, zapewne ma i powinno mieć wśród swoich obywateli grupy wyznające idee narodowe. Jeżeli są one zgodne z przepisami prawa i nikogo nie krzywdzą, to mogą nawet mieć własne mundury. Czemu nie? Niestety żadna z organizacji narodowych w naszym kraju nie potrafi zerwać ze swoim dotychczasowym wizerunkiem. Czego najlepszym dowodem był tegoroczny marsz.

Narodowcy jeśli chcą być traktowani poważnie, jeśli chcą zmienić swój wizerunek, muszą zrezygnować z dotychczasowych praktyk. Powiem szczerze, i jest to stanowisko nie tylko moje ale i wielu moich znajomych z którymi rozmawiałem, sama idea takiego marszu nie budzi żadnych negatywnych koneksji. Jednak nie przyciąga normalnych obywateli. Dlaczego? Bo z góry wiadomo czego się spodziewać. Marsz nastawiony jest na konfrontację. Zjeżdżają się z całej Polski narodowcy, aby gdzieś w uliczkach Warszawy skonfrontować się z tak zwanymi antyfaszystami. Tymi samymi antyfaszystami, których poglądy i ideały odpowiadają za Katyń czy wielki głód na Ukrainie.

Obóz narodowy powinien natychmiast, nie jutro, nie pojutrze ale od zaraz zerwać ze swoim wizerunkiem ugrupowań zebranych w celu konfrontacji i wykrzyczenia głupich haseł. Haseł i gestów których w świadomości narodu polskiego doświadczonego II wojną światową być nie powinno i proszę mnie tu zaraz nie zwodzić faktami, co się w Polsce działo przed wojną. Czasy się zmieniają, historia doświadcza narody i trzeba umieć się do tego dostosować. Wiele osób nieprzychylnie patrzy na "saluty rzymskie" czy idiotyczne hasła rodem z narodowego socjalizmu. Nie tędy droga. Jeśli narodowcy chcą zmieniać swój wizerunek w społeczeństwie i wyjść z zaścianka muszą zacząć się zmieniać.

Formuła marszu musi ulec zmianie. Jeśli nie, zainteresowanie nim nadal będzie znikome. A wystarczy schować te czarne ubrania i flagi do szafy. Ubrać się mniej ponuro. Zdjąć z głowy kominiarki. Niech obóz narodowo radykalny wyjdzie na ulice całymi rodzinami, z żonami, dziećmi. Niech będzie poważnie ale radośnie. 11 listopada to święto Polski, więc cieszyć powinni się nim wszyscy. Zamiast tych straszących czarnych sztandarów, biało - czerwona flaga albo chorągiewka w rękku i idźmy nawet pod pomnik Dmowskiego. Bez wznoszenia jakiś idiotycznych haseł rodem nie z tej epoki. Bez zmian wizerunkowych i światopoglądowych, żadne "reklamy" nie przyciągną na tego typu marsz mieszkańców Warszawy nie związanych z żadną organizacją narodową.

Na marginesie dygresja do pana redaktora Seweryna Blumsztaja, który się mocno zagalopował w swoim pełnym ekspresji i uniesień artykule w dodatku stołecznym do Gazety Wyborczej.

Jest mi wstyd, że te dziewczęta i chłopcy byli tacy samotni w swoim sprzeciwie. Nie możemy zostawić tej sprawy naszym dzieciom.

W tym miejscu należało by się zastanowić nad tym jakie jednostki są przyciągane przez takie środowiska jak lewacka Antifa, RAF czy narodowe NOP czy ONR. System rekrutacji nastawiony jest na podobny profil człowieka. Przeważnie poszukiwani są ludzie młodzi - nastolatkowie, którzy poszukują poparcia w tłumie, gdzie mogą zaistnieć. Bez specjalnych predyspozycji i zdolności do tego aby funkcjonować w społeczeństwie jako jednostki. Nie mają oni wyrobionego światopoglądu i widzą przeważnie świat dwubiegunowo. Oczywiście tak z lewa jak i z prawa są jednostki, dla których tłum jest tylko tłem i które na jego plecach chcą się wybić. Ot taka polityczna manipulacja jak w każdej partii/organizacji. Jednak pierwszą linię walki wręcz zawsze stanowią "dzieci".

Jeśli ONR w przyszłym roku znowu ruszy 11 listopada na Krakowskie Przedmieście, już dziś zapraszam wszystkich warszawiaków na trasę tego marszu. Bez względu na to, co zrobią policja i władza, możemy faszystom wykrzyczeć naszą niechęć i pogardę. To będzie godny sposób uczczenia narodowego święta.

Chwileczkę, panie redaktorze kto tu kogo nawołuje do nienawiści? Mało tego, Pan chce aby ludzie łamali prawa i występowali przeciwko państwu. Postawa iście rewolucyjna, czyżby czerwono rewolucyjna?

Proszę wybaczyć, że nie zamieściłem linku do całości publikacji Pana redaktora Blumsztajna, ale jest to tekst tak niskich lotów, że nawet nie wypada go pokazywać w całości.

Artykuł powstał dzięki rozmowie z K. za co serdeczne dzięki :)

wtorek, 17 listopada 2009

O koncercie De Press słów kilka.

W ubiegłą środę z okazji obchodów odzyskania niepodległości, telewizja publiczna wyemitowała koncert zespołu De Press poświęcony Żołnierzom Wyklętym. Sam koncert został nagrany kilka tygodni wcześniej w muzeum Powstania Warszawskiego, gdzie nie zabrakło zaproszonych gości, bohaterów wydarzeń o których w piosenkach/wierszach mowa.

Był to mój pierwszy kontakt z zespołem De Press, o którego istnieniu dowiedziałem się na chwilę przed włączeniem telewizora. Sam koncert był również reklamowany i bardzo słusznie na Salonowych blogach, co tym bardziej skłoniło mnie do jego obejrzenia, aby podzielić się później z Państwem moimi wrażeniami. Tu muszę niestety przejść do meritum.

Napisałem niestety, ponieważ poczułem się zawiedziony tym co zobaczyłem. Niewątpliwie sama idea koncertu była słuszna i godna pochwały. Taka forma przekazu szczególnie łatwo trafia do młodego odbiorcy. Tylko że na sali bardzo dużo osób stanowiło pokolenie bohaterów walk o niepodległość z drugiej połowy lat 40. A rodzaj widowiska muzycznego jaki im zaproponowano doprowadził do bolu uszu nawet moją skromną osobę, siedzącą po drugiej stronie szklanego ekranu. Oglądając ten koncert trochę żal mi było tych starszych osób, które musiały słuchać krzyków, bo wybaczcie szanowni Państwo ale melodii w tych utworach nie było, chyba że mówimy o dźwiękach diaksa używanego przez wokalistę.

Nie jestem przeciwnikiem takich inicjatyw, wręcz przeciwnie, uważam że im więcej takich grup muzycznych będzie brało się za trudną tematykę, tym łatwiej będzie dotrzeć do młodych ludzi. Bo to trzeba zauważyć z cała stanowczością, tematyka podjęta przez De Press była niezwykle trudna. Do dziś dnia walka z radzieckim wojskiem oddziałów AK stanowi temat wielu badań i publikacji. A gdzieniegdzie stanowi pewnie nadal temat tabu. Wiele szczegółów jest nam jeszcze nieznanych i zapewne długo jeszcze ich nie poznamy. Ale należy mówić o tym i uświadamiać o tym młode pokolenia, które ze szkół takiej wiedzy nie wyniosą. Tylko że organizatorzy winni się zastanowić dla kogo jest ten koncert i jak go urządzić.

Sztandarowym przykładem niech będzie tu koncert zespołu "Lao Che" w rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego. Odbył się on przed muzeum. W plenerze. Bawili się na nim młodzi ludzie, ale byli tam też zaproszeni Powstańcy, których widok młodych ludzi musiał napełniać radością, bo widzieli w tym sens.

Mnie zespól De Press tym co usłyszałem, nijak do siebie nie przekonał, ale sięgnąłem do ich nagrań studyjnych i było to coś zupełnie innego. Przesłuchałem utwory nagrywane w studio i brzmią one zupełnie inaczej niż na tym koncercie. Wniosek - De Press albo mieli tremę, albo nie są zespołem do koncertowania live. Więc jeżeli Państwa odbiór tego koncertu był podobny jak mój, proszę się nie zrażać, bo naprawdę płyta jest zupełnie inna.

A tu najlepszy przykład, utwór "Myśmy Rebelianci" wykonany na koncercie i nagrywany w studio:

http://www.youtube.com/watch?v=6MKNEX4wBes
http://www.youtube.com/watch?v=GXE3WSIEP8U

Jednocześnie, żeby tylko nie krytykować i nie twierdzić że te 60 minut było czasem zmarnowanym. Chciałbym zwrócić uwagę na to, co udało się zrobić. Otóż przez tę godzinę, przedstawiono historie ludzi i oddziałów której próżno szukać w podręcznikach szkolnych. Pchnięto w eter bardzo cenną wiedzę o której nie wolno nam nigdy zapomnieć.

Na koniec, wspaniały wiersz Zbigniewa Herberta w bardzo przyjemnej aranżacji muzycznej:

http://www.youtube.com/watch?v=mT9aaE-p4pc

poniedziałek, 16 listopada 2009

Gorący apel do europejskiej prawicy.

W tym tygodniu chciałbym poruszyć 3 kwestie, związane bezpośrednio lub pośrednio z tegorocznymi obchodami odzyskania niepodległości.

Pierwszą z nich jest wypowiedź Pana prezydenta Lecha Kaczyńskiego przy grobie Nieznanego Żołnierza. Chodzi mi konkretniej o jedno zdanie, które pozwolę sobie zacytować "Nikt nie będzie w Polsce przyjmował do wiadomości, że w szkołach nie wolno wieszać krzyży, nie ma na co liczyć. Być może gdzie indziej tak, ale w Polsce nie". Z taką deklaracją głowy państwa, w związku z orzeczeniem Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w sprawie krzyży, należy się tylko zgodzić. Należy się z tym zgodzić i przyjąć do wiadomości, gdyż chrześcijańskie korzenie Europy są faktem niezaprzeczalnym i niepodważalnym!

Na temat orzeczenia z dnia 4 listopada bieżącego roku powiedziano i napisano już wiele. Ja chciałbym się odnieść do tego co jeszcze przez krótką chwile stoi na marginesie tej sprawy. Mianowicie do kampanii wyborczej. Otóż już wkrótce w Polsce zacznie się kampania wyborcza, niektórzy twierdzą że trwa ona już od 2 lat, ale tak naprawdę lada chwila ruszą pełna parą oficjalne spotkania z wyborcami i publiczne deklaracje. Bardzo możliwe że będzie to moment przełomowy dla prawicy i to nie tylko w Polsce a w całej Europie. Chciałbym to podkreślić z całą stanowczością i determinacją. Od najbliższych wyborów tak prezydenckich jak i parlamentarnych w całej Europie, to znaczy w przeciągu najbliższych 4-5 lat, zależy przyszłość europejskiej prawicy.

Dlatego niech prawica nie popełnia błędu populizmu i na fali nieprzychylnych opinii względem decyzji trybunału, nie buduje swojej drogi do władzy. Jeśli na swoje sztandary wyborcze, wciągnie ona kwestie walki o dziedzictwo chrześcijańskiej Europy i zawiedzie, będzie to jej koniec. Będzie to klęska z jakiej nowoczesna prawica może nie być już w stanie powstać. W kręgach prawicy europejskiej brak jest przywódców o solidnym kręgosłupie moralnym, z poczuciem obowiązku względem historii i przyszłości. Dlatego przyszłość nas, naszych dzieci i ich dzieci, spoczywa w rękach polityków małych, ale w tym momencie historii maja oni szanse stać się wielcy.

Niestety istnieje ryzyko, że kwestie obrony powieszonych krzyży w miejscach publicznych, okaże się przerastać ich możliwości. Podobnie jak przerosły prawicę kwestie zapisu o "chrześcijańskim dziedzictwie Europy". A to był tylko kamyk który ruszył lawinę, której następstwem jest wyrok trybunału. Niestety nie ma już na świecie Oriany Fallaci która mogła by wstrząsnąć masami i otworzyć Europejczykom oczy.

Jeśli prawica wygra i zawiedzie wyborców, będzie to zdrada niewybaczalna, zdrada wszelkich wartości i ideałów.

Dlatego apeluje do europejskich polityków, mieniącymi się konserwatystami ceniącymi chrześcijańskie wartości, Nie wycierajcie sobie twarzy krzyżami! Ta kwestia jest nazbyt ważna aby można ją traktować jako kartę przetargową w dojściu do władzy. Dziś mogą nam zabronić wieszać krzyże w miejscach publicznych, jutro we własnych domach.

Europo obudź się!

Precz z laicyzmem!

sobota, 7 listopada 2009

Nigdy więcej "Nigdy więcej"

Larum grają w siedzibie Gazetki Wyborczej, oto widmo zaprzepaszczenia tylu lat walki stanęło jak żywe przed oczyma dziennikarzy* opłacanych przez Agorę. Oto Ogólnopolski Związek Stowarzyszeń Kibiców rozpoczął rozmowy z Polskim Związkiem Piłki Nożnej w sprawie listy symboli zakazanych na polskich stadionach. Listy której stworzenie i propagowanie było dotąd wyłączną domeną organizacji "Nigdy Więcej", oczywiście gorąco popieranej przez środowisko GW.

Organizacja ta, jak sama o sobie pisze "jest organizacją która za cel obrała sobie przeciwdziałanie: nacjonalizmowi, neofaszyzmowi, nietolerancji, nienawiści wobec innych" słowem lewacy wojujący. Zawsze mnie uczono, że rzeczy należy nazywać po imieniu, a organizacja NW jest na wskroś lewacka co widać po wyrażanych poglądach. Kto nie widzi, niech kupi sobie okulary. Jeśli ktoś pragnie dowodów, wystarczy zerknąć na słynny już indeks symboli zakazanych opracowany przez owo stowarzyszenie. Znajdziemy tam krzyże celtyckie, swastyki, szczerbce, falangi nawet flagę konfederatów stanów południowych z wojny secesyjnej, ale na próżno szukać tam sierpa i młota, CCCP czy innych symboli rodem ze wschodu.

Zresztą nie będę ukrywał, że nigdy nie przepadałem za stowarzyszeniem „Nigdy Więcej”, które z wiceministra edukacji w rządzie Jerzego Buzka Pana Krzysztofa Kawęckiego zrobiło "postać szeroko znaną w kręgach sympatyzujących z ruchami nacjonalistycznymi i faszyzującymi". Miałem przyjemność poznać Pana Krzysztofa Kawęckiego i na przypinanie mu takiego paszkwila nawet bym nie wpadł. No ale widać organizacja NW wychodzi z założenia, że kto nie jest z nami, ten przeciwko nam i dawaj wszystkich do jednego wora.

Byłbym zapomniał, że to ta sama organizacja która przyznaje tytuł „Antyfaszysty roku” i uhonorowała tym zaszczytnym mianem niejakiego Simona Mola, co chyba nawet nie wymaga specjalnego komentarza.

A jednak właśnie w obronie tej organizacji, zabiły wczoraj mocniej serca w siedzibie Gazety Wyborczej, a światło dzienne ujrzał wspaniały artykuł (i to nie byle gdzie bo już na stronie drugiej), tu pozwolę sobie przytoczyć wersję elektroniczna.:

http://www.sport.pl/pilka/1,65029,7227069,Sojusz_PZPN_z_kibolami.html

Przeliczyłem z czystej ciekawości, słowo kibol pojawia się w tekście 8 razy, wliczając w to tytuł 9. Jak widać dziennikarze* zatrudniani przez GW nawet nie trudzą się w stosowanie zamienników. Ah, przepraszam nic podobnego, oni świetnie znają się na posługiwaniu językiem polskim, ale stylistyka w tym artykule jest zamierzona. Musi być przecież identyfikacja wroga ludu (tfu), obywateli. Oczywiście Gazetka nie zaprzepaściła szansy i powyciągała wszelkie fakty i mity, posty "Litara" z Wiary Lecha z forum kibiców Lecha Poznań, komentarz !!! z portalu Legialive. To już nawet nie jest groteska, żeby cytować anonimowy wpis pod jakimś artykułem. Skąd pewność, że sami autorzy nie napisali tego komentarza zawczasu? Jeśli to ma być źródło wiarygodnych informacji, to od razu zamiast codziennej prasówki, róbmy przegląd komentarzy na Onecie czy nawet portalu GW. Rzetelność informacji gwarantowana.

Na deser GW zostawiła sobie postać "Starucha" gniazdowego Legii i słynną już kilkuminutową interwencje ochrony. Tu muszę niestety bardzo niechętnie zrobić dygresję do wydarzeń ze stadionu na Łazienkowskiej z przed tygodnia. Gdzie podczas spotkania ekstraklasy między Legią Warszawa a Ruchem Chorzów, ochrona siła usunęła osobę odpowiedzialną za prowadzenie dopingu. Powodem interwencji było zaintonowanie okrzyku "Jeszcze jeden" co w korelacji ze śmiercią Jana Wejcherta miało być przekazem skierowanym do innego właściciela koncernu ITI Mariusza Waltera, który pozostaje w konflikcie z kibicami Legii. Oczywiście okrzyk został głośno skomentowany w mediach, szczególną uwagę poświęciła mu wiecznie walcząca GW jak i inne media. Niestety w zeszłym tygodniu niewiele osób zadało sobie takie pytania jak:

  • Dlaczego akcja pacyfikacyjna w stosunku do kibica została przeprowadzona w czasie trwania zawodów, co mogło spowodować zamieszki na stadionie?
  • Dlaczego ochrona, która wedle przepisów ustawy o organizacji imprez masowych powinna mieć w widocznym miejscu identyfikatory, takowe miała pochowane? (Proszę poprzeglądać zdjęcia na 20 ochroniarzy biorących udział w zajściu, widoczny identyfikator ma 1 !!!)
  • Dlaczego na oficjalnej stronie KP Legia twarze interweniujący ochroniarzy zostały rozmazane celem utrudnienia identyfikacji? Przecież ci ludzie powinni na każdą prośbę okazywać swój identyfikator z danymi osobowymi o sobie oraz ze zdjęciem, więc jaki cel ma maskowanie tych ludzi?

GW swego czasu "zaimponowała" wszystkim "wyzwolonym środowiskom" akcją koszulkową, polegającą na umieszczaniu na nich różnych tekstów, z których większość była poniżej pewnego poziomu. Sztandarowym przykładem tego był tiszert "Nie płakałem po Papieżu". Ciekawe jak publicyści* GW zareagowaliby na koszulki "Nie płakałem po Wejchercie"? Wychodzę z jakiegoś dziwnego przekonania, że hipokryzja w środowisku GW jest tak duża, że piana na ustach przesłoniłaby pamięć o własnych działaniach.

Gazeta Wyborcza celowo bije pianę, jeśli faktycznie OZSK dojdzie do porozumienia z PZPN i nagle część symboli narodowych powróci na stadiony, albo o zgrozo pojawią się w indeksie symboli zakazanych symbole komunistyczne, będzie to wielki krok w tył dla środowiska GW w walce z "nacjonalistycznymi kibicami". Teraz GW ma ostatnią szanse na stanięcie do walki i wywalczenia tego co ich. Dlatego stara się jak może wykorzystać wszystkie możliwe metody, celem umacniania swojej pozycji, jako jedyne słusznego źródło wszelkich prawd.

A ja wam powiem krótko, guzik prawda.

PS. Autor jednoznacznie negatywnie odnosi się do okrzyków gniazdowego Legii Warszawa w meczu z Ruchem Chorzów.

* czy osoby zatrudniane przez GW do pisania tekstów, należy uznawać za dziennikarzy lub publicystów to sprawa mocno dyskusyjna.