sobota, 27 marca 2010

Wybory bez wyboru czyli sztuka marketingu.

W dniu dzisiejszym poznaliśmy wyniki prawyborów w Platformie Obywatelskiej. Oto spektakl którym raczyła nas partia rządząca od dłuższego czasu, mniej więcej od chwili kiedy Pan premier Tusk zapowiedział, że nie będzie startował w wyścigu do pałacu prezydenckiego, wreszcie dobiegł końca. Przez te kilkadziesiąt dni każdy obywatel Rzeczypospolitej raczony był garścią spekulacji kto będzie kandydatem PO, a następnie otrzymaliśmy całe wiadro obłudy pod szumnym tytułem prawybory w Platformie Obywatelskiej.

Czemu obłudy? No cóż, wynik prawyborów był z góry wiadomy. Nie może być żadnym zaskoczeniem fakt, że zwyciężył Bronisław Komorowski. Jego wygrana wynika z kilku czynników wyłącznie politycznych. Po pierwsze zagrania na marszałka sejmu w wyborach prezydenckich, jest najbezpieczniejsze dla Donalda Tuska. Wszak premier nie może sobie pozwolić na obsadzenie tak ważnego stanowiska w państwie, kimś kto w przyszłości może zagrozić jego pozycji w partii. Do tej roli idealnie nadaje się Bronisław Komorowski, wiernie oddany premierowi RP. Radosław Sikorski mógłby stanowić zagrożenie dla walki o wpływy w partii, a tego Donald Tusk szykujący się do reelekcji jako premier stara się za wszelką cenę uniknąć. Słowem slogan tych prawyborów powinien brzmieć "Cała władza w ręce Tuska".

Niewątpliwie prawybory okazały się rewelacyjna zagrywką marketingową Platformy Obywatelskiej. Sukcesem jest już samo zajęcie ramówki informacyjnej wiadomościami o prawyborach. Proszę zauważyć że na kilka miesięcy przed właściwymi wyborami, na dosłownie tygodnie przed koniecznością uruchamiania funduszy partyjnych na reklamę w radiu i telewizji partyjnego kandydata na prezydenta, PO zagościła za darmo w domach Polaków. Oczywiście dodano kilka ładnych sloganów, odniesiono się do amerykańskich systemów wyborczych, wszak to wzór demokratycznego państwa dla wielu i tak zapakowany produkt sprzedano Polakom. Dzięki prawyborom sama Platforma mogła złapać drugi oddech i zepchnąć na margines wszystkie inne problemy z jakimi się boryka od dłuższego czasu.

Również zestawienie kandydatów nie było przypadkowe. Produkt marketingowy jakim raczyła nas Platforma skierowany był do konkretnego targetu politycznego. Do wszystkich niezdecydowanych. Dlatego też PO wystawiła dwóch diametralnie różniących się kandydatów, aby wyborca mógł się zidentyfikować z którymś z nich, a to już połowa sukcesu. Dlatego z jednej strony mieliśmy kandydata tradycyjnego, głowę rodziny, szanowanego polityka w osobie marszałka sejmu. Z drugiej strony zaś nowoczesnego, mającego przekonać szczególnie młodych ludzi do głosowania na kandydata Platformy, Radosława Sikorskiego. Dla większości niezdecydowanych obywateli był to idealny punkt odniesienia do samo określenia się na polskiej mapie politycznej.

Podsumowując, niewątpliwie prawybory są medialnym sukcesem PO. PiS zrobił to do czego przyzwyczaił już chyba wszystkich w tym kraju, czyli przespał kolejne miesiące i do kampanii zabiera się niemrawo. Tymczasem lokomotywa Platformy jest już rozpędzona i na właściwych torach. Czy to wystarczy do ostatecznego zwycięstwa? Przekonamy się jesienią.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz